niedziela, 27 maja 2012

Spotkałam ją przypadkiem w autobusie.
Nie patrzyła na nikogo, nie rozglądała się w koło, nie interesowali ją chyba ludzie, dziś w każdym razie nie interesują ją na pewno...
Była ciszą, była zamknięta, niedostępna, wzrok ukrywała pod kosmykami długich, kruczoczarnych włosów, czasem tylko delikatnie odgarniała je bladymi rękami.
Ciało chude wsparte na cieńkich kościach, drobne piórko napuchnięte samotnością.
Wzruszyła mnie. W swej kuszącej piękności, taka niewinna, człowiek nie umieszczony w ludzkości.

Jechałyśmy razem 43 minuty, każdą sekundę tego czasu poświęciłam na obserwowanie jej.
Patrzyła w jeden punkt, raz mrużyła oczy, raz je zamykała, potem znowu otwierała.
Przy którymś razie tak mocno zapragnęłam pocałować jej powieki. Pytałam siebie samą, co też za myśli do głowy mi przychodzą, tak irracjonalne, dziwaczne, tak instynktowne...
Kiedy przyszedł koniec jej podróży, nie omieszkałam wybiec za nią z autobusu. Szła pomału po lini krawężnika rozkładając ręce do boku dla utrzymania równowagi, później zeskoczyła zwinnie i usiadła na ławeczce.
Usiadłam obok niej, niby dla odpoczynku, niby, że na kogoś czekam...
Odezwała się do mnie patrząc przed siebie - Jeszcze Ci się nie zmęczyły te obserwacje mojej osoby? -
Byłam bardzo zmieszana, udawałam, więc, że nie wiem o co jej chodzi - Nie rozumiem, jakie obserwacje? - zapytałam.
- Jedziesz ze mną autobusem od prawie godziny i gapisz się na mnie tak jakbyś miała zamiar zapamiętać każdy szczegół mnie. - Całą jej skromność i zamknięcie przebijały te odważnie wypowiadane słowa. Postanowiłam więc równie otwarcie i bez krępacji przyznać się, że właściwie to chyba ją śledzę?
- Kiedy wsiadłaś do autobusu pomyślałam sobie, że jesteś jedną z piękniejszych kobiet jakie widziałam w życiu, dodatkowo prócz całej tej piękności byłaś/jesteś taka oddzielona od świata zewnętrznego, jakbyś cały czas rozmawiała w duchu ze sobą.. Chciałabym posłuchać Twoich myśli głośniej. - ostatnie słowa wypowiedziałam już ciszej, nieśmiało. 
Zwykle kiedy nawiązujemy z kimś relacje jesteśmy uczestnikami wielkiej gry aktorskiej, wypowiada się wtedy najodpowiedniejsze słowa, tak by zachwycić, uwieść, zdobyć ,,ofiarę". Przy niej już tego nie czułam. Nie czułam, że muszę starać się by była skłonna sięgać po mnie, wydawało się, że ona właściwie nie oczekuje niczego, że jest wielką niewiadomą i nikt niezgadłby co tak naprawdę zachwyca ją w ludziach. 
- Czy nie uważasz, że to wielką niesprawiedliwość? - zapytała zawieszając wzrok na mnie.
- Ale co? - 
- To, że chciałaś posłuchać moich myśli, bo uważasz, że jestem piękna, a nie chciałabyś posłuchać myśli brzydkiego człowieka? Może on też ma piękne myśli ? Gdybym była brzydka, Ty nie byłabyś chętna, aby mnie poznać. Dlaczego estetyka wyglądu ma nakreślać, to po kogo chcememy sięgać ? -
Byłam zaskoczona tym pytaniem. Zaczęłam zastanawiać się nad tym długo, a ona bez pośpieszania mnie, milczała razem ze mną. W końcu, z niezgrabnością słów, odpowiedziałam - Masz rację,  może i jest w tym trochę niesprawiedliwości. Każdy ma ciało. Ładne, brzydkie, młode, stare, tłuste, chude, zdrowe, chore, zadbane, niezadbane, różnie to wygląda. Estetyka wyglądu zewnętrznego, żebyśmy się nie wiem jak mocno zapierali, gra dla każdego dużą rolę. Budujemy nasz wizerunek w trakcie budowania własnej osobowości i ten wizerunek sprzyja lub utrudnia nasze relacje z ludźmi. - 
- Tak, ale co zrobić kiedy człowiek urodził się szpetny, tusza nie jest efektem łakomstwa tylko wadliwej przemiany materii, co zrobić z wyglądem, na który nie ma się wpływu? - Pytała dalej, a mi zupełnie to nie przeszkadzało. Cieszyłam się, że rozmawiamy o rzeczach ważnych, że przybliżamy się do siebie, nie po przez głupie rozmowy o pogodzie.
- Co zrobić?  Nie zadręczać się tym! Spróbować uczynić z tego swój atut. Najpierw akceptując się takim jakim jestem. - Na te słowa uśmiechnęła się do mnie i odparła - Tak, nie wszystko złoto co się świeci! Teraz mamy dopiero spotkanie osobowości. - 
Siedziałyśmy znowu przez jakiś czas w milczeniu, nie czułyśmy się w tej ciszy niewygodnie, ona czasem coś nuciła, ja donucałam kiedy piosenka była mi znana. Było tak całkiem naturalnie, bez popisów, żartów na siłe. 
W końcu zapytałam ją - Jak to jest wiedzieć, że na Ciebie patrzą, ale samej przy tym nie patrzeć na ludzi ? -
- Ale ja patrzę na ludzi, choć nie za często. Wolę słuchać. W Twoim patrzeniu chciałam coś dosłyszeć, dlatego zamykałam oczy. Co do mnie jeszcze myślałaś ? -
- Myślałam, że...to właściwie głupie. - zawstydziłam się własnych wyobrażeń.
- Mów śmiało, nie chcę żebyś kryła w sobie coś o mnie. - zachęcała łagodnie.
- No po prostu, kiedy zamknęłaś oczy pomyślałam, że... że chciałabym pocałować Twoje powieki. - wyjąkałam cichym, nieśmiałym głosem. 
- I co w tym złego lub wstydliwego ? - zapytała zdziwiona.
- No... to chyba nie są jakieś normalne reakcje? - 
-  A kto ustala normę ? Co znaczy normalne?  Może są, tylko nikt o nich nie mówi? Wiesz, ludzie chyba oduczają się rozmawiać ze sobą, właśnie przez to, że kryją w sobie te wszystkie niby ,,dziwności", które tak naprawdę nie są niczym złym. - 
Ze zdumieniem wysłuchałam tych słów, cóż za zerwanie się z kajdan społecznych do których każdy z nas jest przykuty. Byłam zachwycona tą jej swobodą. Chciałam się tego nauczyć jak najszybciej, chciałam nie mieć problemu z wyrażaniem siebie.
- Nawet nie wiem jak masz na imię, ale tyle dziś już mnie nauczyłaś. Gdy pomyślę ile razy wepchnięto mnie w ścieżki na skróty, stereotypy, proste, oparte na emocjach skojarzenia, przecież za tym wszystkim kryje się mroczny świat manipulacji! Chcę byś mnie uratowała! - wykrzyczałam ucieszona tym, że ją mam teraz obok siebie.
- Pocałuj moje powieki - powiedziała spokojnie.
- Słucham ? - zapytałam zdziowiona, ale ona nic już nie odpowiedziała, tylko kucnęła przy moich kolanach, zamknęła oczy i uniosła lekko głowę do góry, czekając aż nachyle się nad nią. Cała drżałam. W autobusie byłam chętna, gotowa i pewna siebie, teraz kiedy kucała tak blisko mnie, opierając się o moje kolana, oblewał mnie przedziwny lęk. Spojrzałam na jej twarz, była spokojna, była dobra. Była bez masek, była taka goła. 
Pochyliłam się nad nią, odgarnęłam kosmyki włosów i delikatnie spełniłam swoje dziwactwo, które dla niej było czymś całkiem normalnym.

- Spotkajmy się tutaj jutro, o tej samej porze co dziś, dobrze? - wyszeptała wciąż jeszcze z zamkniętymi oczami.
- Dobrze.